Tak jak pisałam moje życie w momencie kiedy rozpoczęliśmy starania o dziecko zaczęło się toczyć wg cyklu. Często słyszałam- nie myśl o tym, bo wolna głowa pomaga zajść w ciążę. Tylko szkoda, że nikt nie powiedział jak mam o tym nie myśleć skoro codziennie muszę pamiętać, żeby: połknąć 3x dziennie Metformax, wypić 2 saszetki mio-inozytolu, zjeść wit. D3, B-complex, wit. E, wit. C, koenzym Q10, do tego w cyklu stymulowanym od 2 do 6 dnia Clostylbegyt lub Lamette a później np. od 26 dc Duphaston przez 10 dni. Kiedy przyjeżdżam do lekarza pierwsze pytanie to: który dzisiaj dzień cyklu? Więc jak tu o cyklu nie myśleć skoro non stop muszę w nim coś liczyć, odliczać, przeliczać itp.
Cykl nie jest u mnie równoważny z miesiącem, bo mam cykle około 45 dniowe. Tym samym nawet gdybym miała co cykl owulację mam jedynie 8 szans w ROKU na zajście w ciążę... Dlatego ktoś, kto słucha tego lub patrzy z boku myśli sobie: 3 lata- kupa czasu. Dla mnie 3 lata to jedynie 24 szanse- nieudane niestety. Do ilu razy sztuka? Do 100? 200? Myślę, że aż do skutku- bo pamiętam o tym, dlaczego zaczęłam! Pamiętam po co codziennie łykam parę garści tabletek, piję miętę, czystek, skrzyp i pokrzywę, po co szukam nieustannie nowych informacji co może pomóc.
Po stwierdzonej naturalnej owulacji, która i tak nie zaowocowała ciążą Pani doktor zleciła mi badanie drożności jajowodów. Jedno z gorszych i bardziej krępujących badań, które miałam w życiu robione. Na szczęście oba jajowody okazały się drożne. Pani dr zleciła także wykonanie badania nasienia męża. Starał się dzielnie to znieść, ale nie do końca mu to wyszło. Kobieta reaguje jednak inaczej- dla nas to normalne, że chodzimy non stop po badaniach. Mężczyźni czują się bardziej skrępowani badaniami. Badanie nasienia wykazało obniżoną żywotność oraz ruchliwość plemników. Mąż zaczął przyjmować preparat Androvit. W maju 2015 roku udało się przeprowadzić pierwszy stymulowany cykl Clostylbegytem. Pani doktor zaleciła brać lek od 5-9 dnia cyklu 1/2 tabletki. Niestety do 19 dc nie pojawił się żaden pęcherzyk dominujący. Pamiętam jak się wtedy załamałam. Moją reakcją obronną był płacz i picie wina. Siedziałam upłakana, z rozmazanym makijażem, słuchałam dołującej muzyki i piłam wino, po to tylko, żeby choć na chwilę zapomnieć. Przecież to był nowy cykl, nowe nadzieje a tutaj znowu się nie udało?! Myślałam wtedy, że już nigdy moje marzenie się nie spełni.
Kolejne dwa cykle stymulowane CLO także nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. W trzecim stymulowanym cyklu po potwierdzeniu przez Pani doktor, że brak pęcherzyka postanowiłam udać się do specjalistki w zakresie leczenia niepłodności, do której wcześniej chodziły właśnie moje koleżanki PCOwiczki i dzisiaj ją matkami. Wstrzymałam się z przyjmowaniem Duphastonu do 26 dc i co się okazało? Że CLO jednak działa, tylko bardzo późno! 26 dc nowa Pani doktor potwierdziła pęcherzyk dominujący, a 29 dc poszłam na USG potwierdzić, że pęcherzyk pękł. Nadzieja umarła, ale jednocześnie pojawiła się na nowo :)
Ja pamiętam praktycznie to jak dziś, że gdy robiłam test ciążowy https://apteline.pl/artykuly/testy-ciazowe-kiedy-i-jak-ich-uzywac/ to byłam pewna, że wyjdzie on pozytywnie. No i tak się stało co mnie bardzo mocno ucieszyło. Tym bardziej, że jak do tej pory dziewczynka wychowuje się prawidłowo.
OdpowiedzUsuń